
Dzisiaj otrzymaliśmy przepis, od jednego z naszych klientów, na nalewkę z kwiatów czarnego bzu. Przepisów na taką nalewkę na blogach internetowych jest całkiem sporo, ale ten jest szczególny. Nalewka zrobiona wedle tego przepisu wyróżnia się swoja delikatnością w smaku, brakiem nachalności aromatu a jednocześnie jest mega smaczna!
- około 30 baldachimów kwiatów czarnego bzu
- 1,5l gazowanej wody
- słój szklany 5l
- cukier 0,5kg
- kwasek cytrynowy 40g lub cytryny (sok z cytryn)
- garnek który pomieści 1,5l (najlepiej 3 lub więcej litrowy)
- mieszadło, łyżkę
- 1,5l alkoholu (ja dodaję spirytus 80%)
Kwiaty czarnego bzu zbieramy z dala od ruchu miejskiego, samochodów i innych źródeł zanieczyszczeń. Im dalej od drogi tym będą zdrowsze. Kwiaty zbieram odcinając baldachimy, po czym pozostawiamy je na godzinę, ułożone na papierze czy kocu w celu pozbycia się ewentualnych lokatorów.
Wkładając kwiaty do słoja oddzielamy je od zielonych łodyg na jakich się znajdują. Ja po prostu odcinam jak najwięcej kwiatów nożyczkami tak by jak najmniej zielonych łodyg znalazło się w naszej nalewce. Całość zalewamy 1,5l gazowanej wody i odstawiamy na 24h w zamkniętym słoju.
Po 24h kwiaty odcedzamy używając gazy lub gęstego sita. Tak uzyskany płyn wlewamy do garnka i dodajemy cukier, kwasek cytrynowy lub sok z 1-2 cytryn (cytryny i kwasek dodajemy do smaku). Garnek z zawartością ustawimy na małym ogniu i podgrzewamy – tu są 2 szkoły
- Podgrzewamy całość tak by rozpuścił się cukier pamiętając by nie dopuścić do zagotowania.
- Podgrzewamy całość tak by rozpuścił się cukier pamiętając by cały wywar osiągną temperaturę 70-80°C jednocześnie pamiętając by nie dopuścić do zagotowania.
Ja wybieram metodę numer 2 – czemu? Będzie niebawem na naszym blogu więc warto go śledzić.
Jak cukier się rozpuści, garnek zdejmujemy z ognia (no chyba że ktoś ma indukcję lub płytę elektryczną) i czekamy aż wystygnie. Do tak przygotowanego roztworu dodajemy alkohol, mieszamy i butelkujemy.
Uwaga: wszelkiego rodzaju osady jakie pojawia się w butelce są jak najbardziej normalne i zależą od stopnia filtracji jaki przeprowadzamy przed podgrzewaniem roztworu z cukrem. Mi osobiście jakiekolwiek osady nie przeszkadzają, bo świadczą o naturalności nalewki, ale jak komuś przeszkadzają to można przed butelkowaniem przefiltrować całość jeszcze raz używając gęstszych filtrów lub (co działa, bo testowaliśmy i też jest pomysłem jednego z naszych klientów) zwykłej maseczki jakiej używaliśmy podczas pandemii (ale tylko niebieskie działają, bo zielone mają jakąś dodatkową warstwę, przez którą płyn nie przesiąka).